Niepłodność to ciężki temat. Często temat tabu, ale potrzeba, aby o nim mówić jest ogromna, bo według statystyk już około 1,5 mln par w Polsce boryka się z problemem zajścia w ciążę.
Nie poruszałabym tej kwestii na blogu, gdyby nie fakt, że niestety, a może stety, mam spore doświadczenie w tym obszarze i chcę się nim podzielić, żeby niejako wskazać kierunek wszystkim tym, którzy starają się o potomstwo.
Moja droga do macierzyństwa nie była usłana różami, bo czekałam ponad dwa lata zanim przywitałam małego człowieka na świecie i patrząc z perspektywy czasu wiem jak wiele, żeby nie powiedzieć prawie WSZYSTKO, zależy od tego co znajduje się na talerzu.
Dlatego ten tekst to nie jest czcza pogadanka o tym, jak zajść w ciążę z cytatami badań naukowych. Badania naukowe wskazują na to, że problem jest duży, a ja chcę dać Wam wiedzę opartą na doświadczeniu i sprawdzonych metodach zwiększenia płodności. Wiedzę, dzięki której urodziłam nie jedno, lecz trójkę zdrowych maluszków.
Wiedzy tej nie znajdziecie nigdzie indziej w Internecie (oprócz stron przytoczonych na dole jako źródła oczywiście). Większość artykułów w sieci zaleca tą samą zrównoważoną dietę, w tym jajka, ryby, oleje. Prawda o diecie płodności jest jednak zupełnie inna.
Przyczyn niepłodności w dzisiejszym świecie nie brakuje. PCOS, endometrioza, „czynnik jajowodowy”, rozchwiane hormony. Oprócz tych dolegliwości, które możemy wykryć za pomocą odpowiedniej diagnostyki, istnieją również przyczyny idiopatyczne, czyli niewiadomego pochodzenia. Dzięki Medical Medium wiemy, że niewyjaśniona niepłodność może mieć swoje źródło w wirusie Epsteina-Barr lub tzw. słabej baterii układu rozrodczego.
Każdy z nas ma w sobie większy lub mniejszy ładunek wirusów, bakterii, patogenów. Jeśli wirus taki osiedli się w narządach rozrodczych, to skutecznie uniemożliwi zajście w ciążę lub będzie powodował trudności w donoszeniu ciąży.
Jeśli natomiast przyjmowałyście środki antykoncepcyjne przez długi czas, to niejako wysyłałyście wiadomość do układu rozrodczego, że nie chcecie korzystać z jego usług i tym samym powoli wygaszałyście jego działalność. Środki antykoncepcyjne nie uciekają z organizmu tak od razu. Osadzają się w wątrobie, a kiedy przestajecie je brać, wątroba będzie je uwalniać do krwiobiegu tym samym powodując problemy z poczęciem.
Jednak na wszystkie powyższe dolegliwości (poza przeciwwskazaniami natury fizycznej oczywiście) można wpłynąć dietą. Odpowiednia dawka właściwych warzyw, owoców, napojów pomoże zobaczyć upragnione dwie kreski na teście ciążowym. Sama się o tym przekonałam.
A teraz do rzeczy. Zaczynamy przegląd diety płodności od żywności, która absolutnie powinna być wymazana z jadłospisu par starających się o potomstwo. Ciekawa jestem czy będzie ona zaskoczeniem.
Na miejscu pierwszym znajduje się kukurydza. Dlaczego? Bo dzisiejsza kukurydza, choćby hodowana na nieskazitelnie czystych wysokich zboczach gór i podlewana źródlaną wodą, została zmodyfikowana genetycznie w sposób taki, że sieje w organizmie spustoszenie. Wszelkie szczepy bakterii, a jest ich wiele, odżywiają się kukurydzą i powodują stany zapalne w organizmie, w tym w układzie rozrodczym. Nachosy, popcorn, tortille, chrupki, olej kukurydziany odłóżcie więc na bok. To NIE jest dobra żywność.
Na miejscu drugim jest rzepak, czyli od dawien dawna najpopularniejszy olej w Polsce. Dodawany jest praktycznie do każdej jednej gotowej potrawy w sklepie. Hummusy, pasty kanapkowe, konserwy w słoikach. To wszystko wyrzućcie do śmieci. Cała frytura w Polsce też niestety jest na rzepaku. Prawda jest taka, że rzepak również powoduje stany zapalne w całym organizmie, karmi wszystkie złe bakterie, endometriozę, wpływa destrukcyjnie na delikatny układ rozrodczy. Wyrzucenie oleju rzepakowego z diety da Wam dużo korzyści zdrowotnych.
Trzecia grupa produktów źle wpływających na płodność to nabiał. Nawet najbardziej ekologiczny nabiał zawiera obce hormony, które dezorientują układ rozrodczy. Jest szkodliwy w szczególności dla kobiet z PCOS obojętnie czy testy wskazują na alergię czy nie.
Kolejne pożywienie, które należy wykluczyć z diety przy problemach układu rozrodczego to jajka. Przez większość osób uważane za idealne pożywienie. Jednak jajka są naładowane hormonami, które powodują rozrastanie się torbieli, potęgują choroby układu rozrodczego i działają przeciwko Wam.
Wieprzowina to następne problematyczne pożywienie, bo jest najtłustszym mięsem ze wszystkich. Jest tak tłusta, że organizm potrzebuje minimum 6 godzin, aby pozbyć się jej z krwi. A jeśli krew jest tłusta, to jest w niej mniej tlenu, który odżywia system rozrodczy i dzięki któremu układ rozrodczy może czerpać witaminy i składniki odżywcze.
W przypadku, gdy chcecie zadbać o dietę bardzo skrupulatnie, a tym samym i o zdrowie maluszka, postarajcie się także unikać nasyconych antybiotykami ryb hodowlanych, pszenicy, glutenu, soi i zmniejszcie spożycie mięsa. Wyrzućcie też folię aluminiową z kuchni i ograniczcie ekspozycję na plastik.
To, ile i jaką żywność odrzucicie zależy od Was i od stanu Waszego zdrowia. Jeśli jednak zmagacie się z jakimikolwiek problemami natury kobiecej, pomyślcie nad tym, aby chociaż w jakimś stopniu ograniczyć te pokarmy.
A już niedługo część 2 diety płodności, w której będą wymienione prawdziwe perełki wzmacniające układ rozrodczy. Stay tuned.
Źródło: (1)
Disclaimer 1: tekst powstał jedynie w celach informacyjno-edukacyjnych i nie może służyć jako porada lekarska.
(Dis)claimer 2: możliwe, że informacji tu zawartych nie znajdziecie nigdzie indziej, gdyż pochodzą od Spirit of the Most High i wyprzedzają naukę o lata świetlne.